Firma Duneko obiecała dofinansowanie z „Czystego Powietrza”. Zamiast tego klientka została z kredytem

Firma Duneko obiecała dofinansowanie z "Czystego Powietrza". Zamiast tego klientka została z kredytem

Interwencje Wyborcza.biz

19.09.2025, 08:22

Justyna Sobolak

Przedstawiciel firmy Duneko zapewniał klientkę, że otrzyma dofinansowanie z programu „Czyste Powietrza” na wymianę kopciucha. Zaproponował kredyt w oczekiwaniu na pieniądze. Klientka zaciągnęła zobowiązanie, ale fundusz nie wypłaci jej środków. Kobieta została z kredytem do spłaty.

Agnieszka wraz z mężem poszukiwali firmy, która zajęłaby się wymianą pieca w ich domu. Był już stary i dymił do środka. Zmiana była potrzebna na już.

– Byliśmy zainteresowani uzyskaniem wsparcia z programu „Czyste Powietrze” i tak natknęliśmy się na firmę Duneko – opowiadają.

Na stronie internetowej firmy wzrok przyciągają znane osoby. Widać restauratorkę Magdę Gessler, aktorów: Cezarego Żaka, Małgorzatę Ostrowską-Królikowską, prezentera Roberta Janowskiego czy Teresę Lipowską.

– Polecam Duneko – mówi w filmie promocyjnym Małgorzata Ostrowska-Królikowska. – Polecam pompy ciepła Duneko. Bezpieczeństwo i uczciwość. To ich filar – dodaje Cezary Żak. – Polecam całym sercem pompy ciepła Duneko – wtóruje Magda Gessler.

Agnieszka i jej mąż skontaktowali się z firmą. – Najpierw z przedstawicielem rozmawiał mój mąż, ale stwierdził, że chce, bym była przy podejmowaniu decyzji, więc umówiliśmy się na wspólne spotkanie – opowiada kobieta.

Doszło do niego w lutym.

To był czas, kiedy program „Czyste Powietrze” był zawieszony, miał wystartować dopiero w marcu. Ale wstępnie znane były nowe zasady. Zerkaliśmy do nich i wynikało z nich, że nie będziemy mogli liczyć na wsparcie w programie, bo pojawił się zapis, że trzeba być właścicielem nieruchomości minimum trzy lata. A my nie byliśmy

– mówi Agnieszka.

Dom kupili w grudniu 2024 roku. W styczniu 2025 roku się do niego wprowadzili. O tych wątpliwościach powiedzieli przedstawicielowi firmy Duneko.

– Pan zapewniał nas, mówił, że na sto procent otrzymamy dofinansowanie, sprawdzał coś na tablecie. Przyznał, że jest limit trzech lat, ale będzie to też zależało od progu dochodowego, a my progu dochodowego nie przekraczamy, więc na pewno będziemy się kwalifikować. Wyliczył nam kwotę dotacji. Aby nie czekać z inwestycją na pieniądze z programu i w związku z tym, że nie mieliśmy takiej gotówki, to zaproponował wzięcie kredytu – opowiada Agnieszka.

Myślała, że umówią się, pójdą do banku i załatwią formalności. – Ale nie. Pan gdzieś zadzwonił, za chwilę dostałam jakiegoś smsa. Nie wiedziałam, co z tym zrobić, to powiedział: niech pani da telefon, ja pani pomogę. I tak wzięliśmy kredyt. Na drugi dzień mówię do męża, że pewnie trzeba będzie się do banku umówić. A mąż do mnie: przecież ty już wczoraj wzięłaś kredyt. Znalazłam dokumenty w mailu i faktycznie. Zamiast mojego podpisu, wystarczył kod z smsa – wspomina kobieta.

Wartość umowy została finalnie określona na kwotę blisko 55 tys. zł brutto, z czego sam montaż kotła pelletowego pochłonął blisko 33 tys. zł brutto. Agnieszka gotówką zapłaciła nieco ponad 26 tys. zł, dotacja miała wynieść drugie tyle i na taką kwotę zaciągnęła kredyt.

Oczekiwanie na pieniądze

Piec został wymieniony, małżeństwo przesłało do Duneko wszelkie dokumenty i czekali na pieniądze z funduszu. Ale tych nie było. – W kwietniu wysłałam e-maila do Duneko, bo bardzo trudno tam się dodzwonić. Dostałam odpowiedź, że nie otrzymamy dotacji, bo nie spełniamy warunków, czyli nie jesteśmy właścicielami nieruchomości od trzech lat. Zamurowało mnie – mówi Agnieszka.

Udała się z mężem do urzędu miasta, a tam pracownica, który nadzoruje „Czyste Powietrze”, poinformowała ich, że firma Duneko nie złożyła w ogóle wniosku o dofinansowanie.

– Urzędniczka powiedziała, że, owszem, mogliśmy otrzymać decyzję odmowną, ale obowiązkiem firmy było złożenie wniosku. A tego nie zrobiono. Do tego, jak dodała, już w grudniu znane były zasady nowego programu, więc to, że pan policzył nam dotację, wiedząc, że nie będziemy mogli się ubiegać o dofinansowanie, to wprowadzenie nas w błąd – zauważa Agnieszka.

Kobieta zadzwoniła do Duneko. Tam usłyszała zapewnienia, żeby się nie martwiła. – I że nie zostawią nas z tym samych. To było w kwietniu. I nic. Jest wrzesień, my spłacamy kredyt, a dla nas to spore obciążenie, bo mamy też raty za dom – mówi Agnieszka.

Zgłosiła się po pomoc do mecenasa Lecha Obary. Sprawę przejęła radczyni prawna Olga Malinowska. Kancelaria wysłała pisma do Duneko z prośbą o wyjaśnienia. Niedługo po tym Agnieszka otrzymała od firmy dokument, który polecono, by podpisała i odesłała do funduszu. 

To prośba, by mimo niespełniania okresu posiadania nieruchomości przez trzy lata, udzielono małżeństwu dofinansowania do zakupu i montażu pieca. W piśmie kobieta ma potwierdzić, że nie wiedziała o nowych zasadach oraz że te zostały uchwalone, by przeciwdziałać flippingowi, a w jej przypadku dom używany jest na własne cele mieszkaniowe.

„Z ostrożności – w razie nieuwzględnienia powyższego wniosku – wnoszę o udzielenie potwierdzenia możliwości złożenie wniosku o dofinansowanie zrealizowanej już inwestycji w okresie obowiązywania programu tj. do dnia 31.12.2030 r. (termin podpisywania umów), po upływie trzech lat od dnia nabycia własności nieruchomości – w terminie sześciu miesięcy od upływu tego terminu” – czytamy w piśmie.

 – Nie mogę sobie darować. Tyle razy ostrzegałam moją mamę, żeby uważała, a sama dałam się wkręcić – mówi Agnieszka.

Wewnętrzna weryfikacja zgłoszenia

O sprawę pytam w Duneko. Mikołaj Zdunek, prezes zarządu firmy, w odpowiedzi na moje pytania stwierdził, że sprawę klientki przedsiębiorstwo traktuje bardzo poważnie i uruchomiło wewnętrzną weryfikację zgłoszenia.

– Dnia 28 listopada 2024 r. zawieszono nabór nowych wniosków w programie „Czyste Powietrze”. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zakomunikował, że jest to konieczność, aby w sposób odpowiedzialny gospodarować środkami publicznymi. NFOŚiGW jednocześnie zadeklarował, że po wprowadzeniu limitów cen na produkty, otworzy z powrotem nabór w programie. Dnia 31 marca 2025 r. otwarto nabór, niestety w regulaminie znalazł się wcześniej niezapowiadany zapis o tym, że należy być właścicielem domu dłużej niż trzy lata. Przed tą niezapowiedzianą zmianą firma miała 100 proc. skuteczność w pozyskiwaniu dotacji dla swoich klientów – zauważa Mikołaj Zdunek.

Dopytywany, jak to możliwe, że lutym, kiedy podpisywano umowę z Agnieszką, firma nie wiedziała o nowym warunku, skoro NFOŚiGW zasady ogłosił już w grudniu 2024 r. i były szeroko opisywane, podkreśla, że pierwotnie obowiązek posiadania nieruchomości przez trzy lata miał mieć zastosowanie tylko do podwyższonego poziomu wsparcia, a nie obowiązywać na poziomie podstawowym, do którego kwalifikowali się Agnieszka i jej mąż.

Rzeczywiście w pierwotnych założeniach opublikowanych przez fundusz w grudniu 2024 r., co zresztą opisywaliśmy, warunek trzech lat obowiązywał tylko przy najwyższym poziomie dofinansowania. Na ostatniej prostej zdecydowano się zastosować go także do niższych poziomów, by uszczelnić program. 

– Handlowcy byli na bieżąco informowani o planowanych przez fundusz zmianach. Spółka brała udział w spotkaniach organizowanych przez fundusz i na bieżąco śledziła wszystkie komunikaty. Handlowcy byli instruowani o potrzebie informowania klientów o szansach na otrzymanie dotacji w świetle nowych kryteriów, jakie mają być wprowadzone. W świetle kryteriów komunikowanych przez fundusz, klienci, o których rozmawiamy, byli uprawnieni do dofinansowania w wariancie podstawowym, dla którego kryterium posiadania tytułu własności do nieruchomości co najmniej od trzech lat przed złożeniem wniosku miało nie mieć zastosowania – mówi.

Dopytywany, dlaczego rozmowy i umowy podpisywano przed oficjalnym startem programu, podaje, że „fundusz jasno komunikował, że poniesienie przez klienta kosztów w okresie zawieszenie naboru wniosków, nie będzie stanowiło przeszkody dla ubiegania się o dofinansowanie po wznowieniu naboru”.

Dlaczego firma w ogóle nie podjęła próby uzyskania dofinansowania dla Agnieszki i nie złożyła wniosku w tej sprawie?

– Wniosek o dofinansowanie dla pani Agnieszki nie mógł być złożony, ponieważ fundusz wprowadził w systemie generującym dokumentacją, etap, w którym należy zaznaczyć rubrykę „Tak, jestem właścicielem budynku dłużej niż trzy lata”. Dlatego nie dało się wygenerować wniosku bez poświadczenia nieprawdy – zauważa Mikołaj Zdunek.

Jak twierdzi, jak tylko okazało się, że fundusz zmienił założenia względem tego, co pierwotnie komunikował, firma zdecydowała się nie zostawić klientki bez pomocy. – Przekazaliśmy wzorzec pisma do funduszu, opracowany na zlecenie i koszt spółki przez zewnętrzną kancelarię prawną. Po udzieleniu odpowiedzi przez fundusz, niezależnie od tego, jaka ona będzie, spółka zamierza dalej prowadzić sprawę tak, aby klient był usatysfakcjonowany. Niestety nie otrzymaliśmy od klienta do chwili obecnej żadnej odpowiedzi – zauważa Mikołaj Zdunek.

Agnieszka, po konsultacji z prawniczką, zdecydowała, że nie podpisze pisma przesłanego przez firmę. – Z tego pisma wynika, że na własne ryzyko, świadomie, wzięliśmy piec, wiedząc, że nie dostaniemy wsparcia. A my byliśmy przekonani, zapewnieni przez pracownika Duneko, że dofinansowanie otrzymamy – mówi Agnieszka.