Do naszej kancelarii trafiła sprawa kilku pracownic jednej ze szkół na Warmii i Mazurach, które zarzuciły dyrektorce placówki mobbing. Opowiadały, że były w różny sposób poniżane, zastraszane, szykanowane i ośmieszane.
Poszły ze swoim problemem do sądu. Sprawę o mobbing w sądzie przegrały. Nie odwoływały się, bo jak mówią – „nie chciały kopać się z koniem”. Chciały zapomnieć o sprawie… Natomiast nie zapomniała dyrektorka. Przypomniała o niej w pozwie… Chciała przeprosin w mediach, na stronach internetowych a nawet na sesji miejscowej rady. Wystąpiła też o łącznie 170 tys. złotych (sic!) zadośćuczynienia od kilkunastu osób.
Uzasadniała, że zostało naruszone jej dobre imię i godność, a same zarzuty były fałszywe. Bazowała na tym, że w wyroku ją uniewinniającym, zarzuty o mobbing nie potwierdziły się. Postanowiła więc to wykorzystać.
I tu pojawia się problem… Czy jeśli obywatel – w tym przypadku wspomniane nauczycielki – skorzysta ze swojego prawa do sądu, to może, poza kosztami procesu, ponieść inną karę, w innym wytoczonym mu procesie? Innymi słowy – czy jeżeli obywatel skorzysta z drogi prawnej nieskutecznie, to może ponieść dotkliwe konsekwencje takiego działania?
Brzmi absurdalnie. Bo w tym momencie mamy do czynienia z sytuacją, w której z roli powoda broniącego swych praw – nie zawsze mając świadomość, czy zarzuty są słuszne – stajemy się pozwanymi.
Ten problem może dotknąć „potyczki” z majstrem, którego pozwaliśmy za źle przeprowadzony remont, lekarza, któremu zarzucaliśmy błąd w sztuce lekarskiej i wielu, wielu innych przypadków, kiedy sąd oddalił nasze powództwo.
Tymczasem ustawodawca, by zapobiec masowym powództwom o ochronę naruszonych dóbr osobistych w związku z niezasadnym lub nieudowodnionym zarzutem, wprowadził warunek bezprawności naruszania dóbr osobistych.
W orzecznictwie do okoliczności wyłączających bezprawność naruszenia dóbr osobistych zalicza się m.in. działanie w ramach porządku prawnego, czyli działanie dozwolone przez obowiązujące przepisy prawa.
Potwierdza to również w/w orzecznictwo wskazując, że:
„Nie stanowią karalnego zniesławienia w rozumieniu art. 255 k.k. oraz bezprawnego działania w rozumieniu art. 24 § 1 k.c. oświadczenia składane w sprawach karnych i cywilnych na uzasadnienie roszczenia skargi – względnie na uzasadnienie obrony, jeżeli wynikają one z uprawnień działającego, a więc gdy przedmiotowo zdolne są służyć obronie prawa osoby działającej i gdy podmiotowo podyktowane są wolą działającego – wystąpienia w obronie swego prawa.” (Wyrok SN z 3.05.1968 r., II CR 163/68, Biul.SN 1968, nr 11-12, poz. 207.)
Dodajmy też, że niezależnie od wyniku wszczętego postępowania. Cywilnego czy karnego.
Należy przy tym podkreślić, że dyrektor szkoły jest osobą publiczną i powinien liczyć się za słowami krytyki. Także tej nieuzasadnionej.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w wyroku z dnia 22 czerwca 2010r. Kurłowicz przeciwko Polsce (skarga nr 41029/06) nie pozostawił żadnych wątpliwości, że krytyka odnosząca się do dyrektora lokalnej szkoły, który z uwagi na to, że szkoła finansowana jest ze środków publicznych, powinien być traktowany także jako osoba publiczna i akceptować poszerzone standardy dopuszczalnej krytyki jego działań. Z kolei Sąd Okręgowy w Gdańsku w wyroku z dnia 26 stycznia 2015r., sygn. akt XV C 474/14, w sprawie z powództwa dyrektora szkoły gminnej o naruszenie dóbr osobistych podkreślił, że: